Historia Hufca (książka)

Z ArkadiaWiki
Jump to navigation Jump to search

p ksiazke Czytasz ksiazke. >

       Wszystko zaczelo sie na dlugo przed latami okreslanymi mianem "Wojen 

Polnocnych" - nazwali je tak nilfgaardzcy kronikarze... Wojny te prowadzily zjednoczone krolestwa polnocy, przeciw miazdzacej potedze Nilfgaardu, ktora to potege wspomagaly dodatkowo wprowadzajace chaos i panike wsrod ludzi, partyzanckie akcje komand Scoia'tael...

       Kiedy to starosta Mahakamu, Brouver Hoog posiadajacy naonczas 

absolutna wladze i uprawiajacy wlasna polityke, powolal pod zaciag regimenty ciezkozbrojenej piechoty krasnoludzkiej nazwane pozniej Mahakamskim Hufcem Ochotniczym. Dzieki jego wlasnie zdecydowanym akcjom wiekszosc krasnoludow zaczela odlaczac sie od elfow i nie wlaczyly juz wspolnie ze Scoia'tael. Byl to poniekad powod jaka mawiaja niektorzy, ustania pogromow i fiaska karnej ekspedycji na Mahakam... Takie to podobnoz - spolegliwosc w kontaktach z ludzmi -przyniosla tez nam owoce...

       Jednakze wiekszosc krasnoludow i gnomow woli uwazac, ze to wszystko 

gowno prawda... Bowiem w sprawie Wiewiorek staremu piernikowi nie szlo o zadna spolegliwosc, lecz o to, ze zbyt wielu mlodzikow rzucalo robote w kopalniach i kuzniach, przylaczajac sie do elfow, by w komandach zazyc swobody i meskiej przygody. Gdy zjawisko uroslo do rozmiarow problemu, Brouver Hoog wzial gowniarzy w twarde karby. Gdzies mial zabijanych przez Wiewiorki ludzi i bimbal sobie na represje, spadajace z tego tytulu na krasnoludy, w tym i na oslawione pogromy. Te ostatnie guzik go obchodzily, bo tych osiadlych w miastach uwazal za odszczepiencow. Co sie zas tyczylo zagrozenia w postaci karnych ekspedycji na Mahakam, to budzilo i budzi do dzis usmiech na twarzach mieszkancow Mahakamu. Nijakiego bowiem zagrozenia nie bylo i nie ma, bo zaden z krolow nie osmielilby sie ruszyc Mahakamu nawet palcem. Nawet Nilfgaardczycy, gdyby udalo im sie w koncu opanowac otaczajace masyw doliny, Mahakamu ruszyc sie nie osmiela...

       Albowiem Mahakam to stal! I to nie byle jaka! Tu jest wegiel, tu sa 

magnetytowe rudy, nieprzebrane poklady srebra, zlota, mithrylu oraz kamieni szlachetnych. Wszedzie indziej aby sama darniowka. Do tego dzieki zamieszkujacym tu gnomom jest i technika w Mahakamie - hutnictwo i metalurgia! Wielkie piece, nie jakies tam zasrane dymarki. Mloty wodne i parowe... Wszyscy o tym wiedza, ale nie wszyscy wiedza, ze Mahakam eksportuje stal. Do krolestw, ale i do Nilfgaardu rowniez... A jesli ich kto palcem tknie to zawsze moga, zniszczyc warsztaty i zalac kopalnie. A wowczas niech sie wszyscy bija, na debowe paly, krzemienie i osle szczeki.

       W celu wlasnie obrony tychze walorow, jak i samych szlakow handlowych,

a ponadto by na powrot sciagnac rozrzuconych po swiecie ziomkow stworzono Ochotniczy Hufiec Mahakamu. Na wypadek gdyby jednak jakiemus szczegolnie krotkowzrocznemu wladcy, zachcialo sie zaatakowac Mahakam... Dumni synowie Mahakamu strzega pokoju na swych granicach, zycia ni krwi wlasnej nie szczedzac.

       Teraz kazdy mahakamczyk przyzna, ze choc troche rozpiera go duma, 

rzesmy madrzejsci od pyszalkow elfow. Te bowiem przez pare setek lat udawaly, ze ludzi wcale nie ma. W niebo patrzyly, kwiatki wachaly, a na widok czlowieka odwracaly wypacykowane oczka. A gdy sie okazalo, ze to nic nie daje, nagle ocknely sie i zlapaly za bron. Postanowily zabijac i dac sie pozabijac. A krasnoludy i gnomy? Mysmy sie przystosowali. Nie, nie dalismy sie podporzadkowac ludziom, niech sie to im nie marzy. To mysmy sobie ich podporzadkowali. Ekonomicznie i militarnie.

       W czas wojenny starosta Mahakamu Brouver Hoog, przyslal krolestwom 

polnocnym w sukurs regimenty Mahakamskiego Ochotniczego Hufu, zlozone z krasnoludow i gnomow, ktorych ludzie traktowali jak osobnikow obcej i gorszej rasy. Byli wiec posylani z najwredniejszymi zadaniami, na najgorsze odcinki. Tam skad sie nie wraca. Tam, dokad nie poslaloby sie ludzi! Wtedy to pod zlota choragwia ze skrzyzowanymi mlotami nie raz rozbrzmiewala slynna mahakamska piesn bojowa dobywajaca sie z tysiecy gardel:

                       "Hoooouuuu! Hooouuu! Hou!
                       Czekajcie, klienty!
                       Wnet wam pojdzie w piety!
                       Rozleci sie ten burdel
                       Az po fundamenty!
                       Hoooouuuu! Hooouuu! Hou!"
       Piechocincy mahakamscy stawiali dzielnie czola najpierw pod 

Marandalem, obu bitwach o Sodden, a pozniej pod Mayena, Wyzima i nad Jaruga - slowem wszedzie tam kaj mozna bylo bic sie z nilfgaardzkim najezdnikiem z bronia w garsci. Na dodatek najwieksza slawa okryly sie regimenty mahakamskiej piechoty dowodzone przez pulkownika Barclaya Elsa, walczac wespol z kondotierskimi banderiami Wolnej Kompanii - Adama "Adieu" Pengratta, Julii Abatemarco "Slodkiej Trzpiotki" i Lorenzo Molli w bitwie pod Brenna. Dlugo by mowic o samej bitwie, wiec niech za wszystko starczy tych kilka slow, ze ci co te bitwe widzieli i brali w niej udzial otwierali ze zdziwienia szeroko oczy, bowiem bylo na co patrzec! Ciezko po latach byloby bowiem uwierzyc w to co sie wtedy dzialo dookola i gdyby ktos mi o tym opowiadal, sam bym nie uwierzyl... Czworobok, dopadajac i odskakujac jak psy szarpiace wywijajacego kijem dziada, atakowali Nilfgaardzczycy. Dywizja "Ard Feainn", dzieki wielkim sloncom na plaszczach niemozliwa do pomylenia z zadna inna. I wtedy to pulkownik Barclay Els, otrzymal rozkaz przeslany przez korneta konetabla Natalisa by sie przeformowac, zwinac skrzydlo i wycofac nad Zloty Staw i rzeczke Chotle, by wesprzec Bruggenczykow. Przez cala bowiem bitwe tylko oni trwali pod naporem jak skala, otoczona zewszad przez rozszalale morze wrogow. Otoczeny ze wszystkich stron kawaleria, szarpany, sieczony, tluczony i dzgany... Mahakamski czworobok szedl... Szedl, rowno, zwarcie, pawez przy pawezy. Szedl, depczac i przestepujac trupy, pchal przed soba konnice, pchal przed soba elitarna dywizje "Ard Feainn"... I szedl!

       Nilfgardzczycy byli rownie mezni jak oni... Zadna ze stron nie miala 

sil, by byc mezna bardziej, ale zolnierze z Ochotniczego Hufca Mahakamu zdolali byc mezni o minute dluzej! Zlota choragiew z mlotami powiewala nad czarnym morzem otaczajacego ich, szturmujacego ze wszech stron Nilfgaardu. A mimo to, wlasnie oni wracali jednak w glorii i chwale! Choc podczas wojen szczedzono im wiwendy i odmawiano oprowiantowania, do dzis dnia zyja dostatnio, otoczeni zewszad powszechnym szacunkiem i uznaniem, a ich szeregi zasilane sa wciaz na nowo falami ochotnikow pragnacych zdobyc bogactwo i slawe, walczac ku chwale Mahakamu.


Dzieki opowiesciom zaslyszanym od pulkownika Barclaya Elsa, Zoltana Chivaya, Yarpena Zigrina i kapitana Denisa Cranmera oraz wielu innych...