Tuki: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 5: | Linia 5: | ||
Kronika wojny z Zakonem stworzona przez porucznika Tukiego: | Kronika wojny z Zakonem stworzona przez porucznika Tukiego: | ||
− | Z pamietnika oficera | + | Z pamietnika oficera |
W Kompanii nastroje bojowe, kontrakt na ukonczeniu. | W Kompanii nastroje bojowe, kontrakt na ukonczeniu. |
Wersja z 15:37, 16 cze 2007
Tuki Anvareth, elf. Niezwykle barwna i kotrowersyjna postać. Elf z Gór Sinych, Komandos, oficer Najemników. Wzbudzał skrajne emocje. Jest bohaterem wielu ciekawych historyjek i anegdot.
Z pamiętnika oficera
Kronika wojny z Zakonem stworzona przez porucznika Tukiego:
Z pamietnika oficera
W Kompanii nastroje bojowe, kontrakt na ukonczeniu. Bilans strat i zyskow daje powody do zadowolenia. Gorzej z dyscyplina, stare wygi czuja w kosciach, ze zaczynamy rozgladac sie za nowym kontraktem. Zoltodzioby zdazyly juz przesiaknac ta atmosfera, troche szkolen i beda z powodzeniem mogli zastapic tych ktorzy odeszli...
Dzien 0.
Ciemny Staw.
Doszlo do utarczki z rycerstwem. Dyplomacja skonczyla sie na obuchach mlotow. Bywa. Rozkazy byly jasne, jesli dojdzie do walki bedziemy sie bronic. Rycerstwo o tym wiedzialo. Cywila, ktory wzial udzial w walce po ich stronie polecilismy pochowac miejscowemu grabarzowi. I znowu papierowa robota. Dobrze, ze po tylu latach raporty wychodza mi juz odruchowo.
Dzien 1.
Weilerberg, garnizon Czarnego Gryfa.
Kurier to jednak ciezki kawalek chleba. Od kilku dni nie maja chwili wytchnienia. Spia w biegu, jedza w biegu. Wymiana listow trwa. W przerwach narad sztabowych wojsko otrzymuje kolejne rozkazy. Nowa walka wisi w powietrzu. Przybyl meldunek. W Tilei oddzialy rogaczy. Szybka mobilizacja i wymarsz.
I po walce. Roznieslim ich na drzewcach. Kolejne zloto na rachunek Kompanii. Kapitan szykuje zestawienie. Lacznie z tymi wychodzi piec i pol tysiaca w zlocie za ostatnie lata.
Ostatnie listy do rycerstwa poczly. Stanowisko Kompanii jest twarde i jednoznaczne. I dobrze.
Siedze w sztabie z nudow analizujac po raz senty mape. Na schodach tumult. To lacznicy. Meldunki o kolumnie rycerstwa zdarzajacej z Nuln na poludnie. Zarzadzilem ogloszenie gotowosci bojowej. Wiekszosc zolnierzy stoi gotowa w rynsztunku. Ci niedawno wrocili z patrolu. Reszta niespiesznie, zaspana wytacza sie z barakow. Jednego poslalem na zwiad. Zobaczymy czego chce rycerstwo. Z reszta obejmuje posterunek na bramie.
A jednak starcie. Ledwom dowlokl sie do garnizonu.
Glowe musi mi opatrzyc medyk, chwila wytchnienia.
Oglosilem alarm, wojsko zbierajace sie do tej pory opieszale
zrywa sie z przycz.
A d'yaebl aep arse! To tyle z tych pieciu i pol tysiaca w zlocie.
Mus bedzie wziac to sobie sila.
Dzien ten sam. Pozny wieczor.
No to wrocilismy z tarcza. Pogruchotalim im jednego. Predko mlota na zolnierzy nie uniesie. Straty wlasne: brak. Wojsko wycienczone i zadowolone po krotki apelu poszlo urznac sie w trupa i pospalo sie gdzie kto stal. Jutro beda mieli ciezki dzien.
Dzien 2.
Jak patrze na zolnierzy, to az mi ich zal. Przekrwione oczy, medykowi skonczyly sie ziola na bol glowy. Maja nauczke. Pic to trzeba umiec. Na efekty nie trzeba bylo dlugo czekac. Pogruchotali nam dwoch. Medyk wlasnie ich sklada. Troche ziol, troche magii i beda jak nowonarodzeni. Prawie. Raporty donosza ze w nocy wyrznieto straze. Coz. Rycerstwo wzielo odwet, za tych dwoch na posterunku przed zamkiem. Szkoda tylko, ze wzielo go na zolnierzach z rezerw, oddelegowanych do ochrony garnizonu. Dawno mowilismy pulkownikowi, ze w tych oddzialach powinni sluzyc zolnierze, a nie emeryci. I znowu musze ogladac w garnizonie tego przekletego grabarza. Dorobil sie niezlych pieniedzy na kontrakcie z nami. Dobrze, ze to Kapitan musi szykowac listy do rodzin zabitych.
Lapie ostatnie godziny snu... Dzien sie jeszcze nie skonczyl...
Dzien 2. Pozny wieczor.
Weilerberg, garnizon Czarnego Gryfa.
Kolejny tuzin z kawalkiem w piach. Niech ten cholerny grabarz zejdzie mi z oczu, bo mnie szlag jasny trafi jak slucham o upustach jakie mi daje. Niedlugo na cmentarzu zabraknie miejsca i mus bedzie pod murami garnizonu cmentarz budowac. Kapitanowi poradzilem, zeby zlecil rekrutom przepisanie kilkaset razy formularzy powiadamiajacych o zgonie. Dobrze ze przynajmniej Kompania nie placi odszkodowan. Bobysmy musieli sie najmowac do ochrony przekupek na targu, zeby splacic wszystkie te rodziny. Na szczescie odpowiedz jest jedna: Taki fach...
Wrocily patrole. W okolicy spokoj. Odzyskalismy czesc ekwipunku. Coz. Szabrownik to niebezpieczny zawod. Za tego nie zaplacilismy. Pochowano go na koszt miasteczka. Nastroje bez zmian. Wojsko na zmiane cwiczy i pucuje ekwipunek. Kulke medyk poslkadal. Wrocil mu nawet apetyt. Znow je za caly pluton. Gorzej z sierzantem. Ale konowal zapewnil, ze doprowadzi go do stanu ogolnej uzywalnosci. Dobrze. Nie mozemy tracic w taki sposob zolnierzy. Na krew przyjdzie jeszcze pora.
Zapowiada sie spokojna noc...