Azylum (książka): Różnice pomiędzy wersjami
Jump to navigation
Jump to search
(Kategoria, estetyka.) |
|||
| (Nie pokazano 2 wersji utworzonych przez 2 użytkowników) | |||
| Linia 1: | Linia 1: | ||
| − | + | <pre> | |
| − | + | Opowiem wam dzisiaj pewna historie, ktora zaslyszalem od osoby | |
| − | |||
| − | osoby | ||
bezposrednio bioracej udzial w wydarzeniach. Bedzie to historia malej wioski w | bezposrednio bioracej udzial w wydarzeniach. Bedzie to historia malej wioski w | ||
gorach Mahakamskich, zwanej Azylum, ktorej mieszkancy zyli w spokoju nie | gorach Mahakamskich, zwanej Azylum, ktorej mieszkancy zyli w spokoju nie | ||
| Linia 49: | Linia 47: | ||
A legende odnalazl i zapisal, | A legende odnalazl i zapisal, | ||
Kedhar Draco, Pogranicznik. | Kedhar Draco, Pogranicznik. | ||
| + | </pre> | ||
| + | [[Kategoria:Książki]] | ||
Aktualna wersja na dzień 22:11, 26 cze 2008
Opowiem wam dzisiaj pewna historie, ktora zaslyszalem od osoby
bezposrednio bioracej udzial w wydarzeniach. Bedzie to historia malej wioski w
gorach Mahakamskich, zwanej Azylum, ktorej mieszkancy zyli w spokoju nie
wadzac nikomu i utrzymymujac sie z uprawy roli. Gorska ziemia nie jest zbyt
zyzna, ale pracowali ciezko by zapewnic przetrwanie sobie i swym bliskim.
Kazdego miesiaca wybierali sposrod siebie delegacje, ktora udawala sie do
pobliskiego miasta by sprzedac plony oraz zakupic wszelakie potrzebne
narzedzia i zapasy. Pewnego miesiaca jednak nikt nie przybyl. Kupcy
mieszkajacy w Claremont zdziwili sie niezmiernie, bowiem mialo to miejsce
pierwszy raz w histori kontaktow miedzy tymi dwoma miejscami. Nie przejeli sie
jednak, uznali ze byc moze nie potrzebuja nic w tym miesiacu a i moze mieli
malo plonow, wiec nie mieli co sprzedawac. Ale za miesiac na pewno zakupia dwa
razy wiecej. Zaczeli wiec z niecierpliwoscia oczekiwac przyszlego miesiaca i
jakiez bylo ich zdziwienie, gdy znow nikt sie nie pojawil. Zaniepokoilo ich to
i poczeli szeptac miedzy soba ze moze cos sie stalo, gory w koncu potrafia byc
niebezpieczne. Zdecydowano wiec, ze do Azylum uda sie maly oddzial strazy
miejskiej, by sprawdzic czy wszystko jest w porzadku i czy moze mieszkancy nie
potrzebuja pomocy. Jako uradzono tak i uczyniono. Podroz do oddalonej o trzy
dni drogi wioski przebiegla nadzwyczaj spokojnie, dotarli wiec na miejsce na
trzeci dzien z ranka. Gdy weszli do wioski od razu uderzyla ich nadzwyczajna
cisza i spokoj - nie bylo zadnych ujadajacych psow, brak bylo bawiacych sie
dzieci, zaden rolnik spieszacy na pole ich nie pozdrowil, nad chatami nie
unosil sie dym z kominow.. Wies byla wymarla, nigdzie nie spotkali zywego
ducha, zadnych ludzi, zadnych zwierzat.. Straznicy zaczeli sie zastanawiac czy
moze mieszkancy sie wyprowadzili, ale gdy zaczeli sprawdzac chaty w ich
umyslach zagoscilo przerazenie - na stolach wciaz staly talerze nakryte jak do
wieczerzy, teraz juz z psujacym sie jedzeniem. W szafach wciaz wisialy
ubrania. W kufrach wciaz byly zabawki dzieci. Wszystko wygladalo tak jakby
mieszkancy poprostu ... znikli. Dopiero w centrum wioski napotkali slad zycia.
Bylo to kilka malych zwierzat, ktore przez ulamek sekundy przygladaly im sie
badawczo, po czym wskoczyly do studni stojacej na centralnym placyku, nie
pozwalajac jednak stwierdzic czym byly. Gwardzisci wiedzeni ciekawoscia
zajrzeli do srodka, a gdy to uczynili ich oczom ukazal sie koszmarny widok.
Studnia wypelniona byla koscmi. Kosci ludzi doroslych, kosci dzieci, zwierzat
domowych, psow, kotow... Nieprzeliczona gora kosci. A wsrod tych kosci
przemykajace swistaki..
Studnie zasypano a wies spalono do golej ziemi. Od tamtej pory zwyklo
sie uwazac tamte tereny za miejsce przeklete, zas smialkowie ktorzy odwazyli
sie zapuscic w ten rejon znikali bez sladu. Nikt nie wie, co sie tam stalo.
Kto mogl dokonac tak potwornego czynu?. Jak to sie stalo, ze sadzac po tym co
widzieli mieszkancy zostali calkowicie zaskoczeni i pokonani bez walki? Czy
dokonala tego magia? Jakis potworny, nieznany wrog? A moze z pozoru niewinne
i niegrozne swistaki?..
A legende odnalazl i zapisal,
Kedhar Draco, Pogranicznik.