Arkadyjka I DS: Różnice pomiędzy wersjami
Jump to navigation
Jump to search
(wklejona całość) |
m (+kategoria, może nienajlepsza, ale zawsze) |
||
Linia 214: | Linia 214: | ||
Sielimek Moris, Subiekt Cechu Kupcow Novigradzkich | Sielimek Moris, Subiekt Cechu Kupcow Novigradzkich | ||
Redaktor Naczelny Arkadyjki | Redaktor Naczelny Arkadyjki | ||
+ | </pre> | ||
+ | |||
+ | [[Kategoria:Książki]] |
Aktualna wersja na dzień 22:58, 11 lip 2008
Jest to wydanie specjalne gazety pod tytułem Arkadyjka.
Autor : Sielimek Do : Dunor, Camaris, Regan, Alldil, Ewillen, Paikuhan, Garwah, Siro, Rusty, Elian, Densar, Sheala, Morglum, Yaldandar, Zurlich, Yarghard, Aldil, Tliff, Greel, Denea, Kerhold, Tirith, Gumgrin, Lothtar, Sachiel, Grolsz, Gilavandrel, Aldanar, Lucjusz, Opnitofog, Prevaler, Can, Gawlak, Vookash, Grusia, Okultich, Dumbar, Hakon, Leimgraill, Aenyeth, Hunvert, Artemiss, Cannard, Paulus, Rastak, Gvynned, Krep, Bergal, Ziela, Gilbor, Herd, Hugo, Gart, Perril, Gurik, Crauld, Sindawe, Dalamar i Samanti CC : Sielimek Data : 18 IV 2002 DOTAEK SPECJALNY ARKADYJKI Dzien Gnomi 1 kwietnia... Jak zapewne wiekszosc z Podroznikow wytrwalych zauwazyla, dnia rzeczonego wielkie dziwy miejsce mialy. Co wiecej. Okazalo sie, ze sen byl to jedynie, ze to, co wszyscy zywymi obrazami pamietamy bylo tylko dzielem naszych ( czy aby na pewno ) wyobrazni. Jednak sen byl niepokojacy a zarazem przejmujacy. Straszny i piekny zarazem. Obcy a znajomy kazdemu jednoczesnie. Wszystko to sklonilo nas, Redakcje do osobnej rozprawy na temat powyzszy. Widziane Oczyma Naczelnego Trudno okresilc poczatek halucynacji. Wydaje sie jednak ze zaczela sie ona w momencie gdy Jezdziec Apokalipsy mial Swiat nawiedzic. Wtedy to upatruje zapadniecia wszystkich w sen tajemniczy za sprawa Czarodziei. Bowiem okazalo sie, ze czarodzieje poskromili jezdzca i odepchneli go na czas jakis od zstapienia na swiat. A przeciez kazdy wie ze nadejscie jezdzca jest nieuniknione i nic nie moze go powstrzymac. Mieszkancy jednak nie zwrocili na fakt ony wiekszej uwagii i dalej zyli swoim rytmem. Osobiscie po tym zdarzeniu rozprawialem w karczmie z Redaktorem Rustym gdy list dziwnej tresci do mnie doszedl. "Bobolak na poczcie w Nuln jest, i wsrod Pan wzbydza wielkie zainteresowanie." A przeciez wiemy wszyscy, ze Bobolaki zbytniej urody nie maja !!! Totez zdziwienie moje bylo ogromne. Chcialem podzielic sie ona nowina z Redaktorem Rustym, gdy ten nagle zniknal. Po prostu. Nie opuscil swiata Arkadii, nie stracil tez poczucia rzeczywistosci... po prostu zniknal w klebach dymu.. Wiedzac co to oznacza zlaklem sie ledwie ale nie dalem po sobie poznac. Za redagowanie sie zabralem... no i po niedlugim czasie zaczelo sie... *** REKLAMA *** Czasem wielkie masz pragnienie. Aby sliczne miec kamienie. Wtem ogarnia Ciem olsnienie. U Hunverta zlozem zamowienie!! On w klopocie tym pomoze. Nie oszuka Cie, bron boze!! *** REKLAMA *** Pierwsza rzecz jaka sie zdarzyla byly to okrzyki strachu podroznikow. Okazalo sie bowiem ze doszlo do niesamowitych mutacji. Szybko skierowalem sie do lustra i ... o zgrozo... bylem ogromnym CIASTECZKIEM !!! Nie wierzac wlasnym oczom chcialem poszukac potwierdzenia u przechodniow... wybieglem z Cechu i juz mialem wolac... kiedy strach mnie oblecial niemaly.... Ulice pelne byly cudow wszelakich. Spotkac mozna bylo widly chodzace i mowiace ludzkim glosem, statek towarowy droga sie spokojnie na sterze przechadzajacy, nocnik dzieciecy mowiacy jakze poprawnym jezykiem, mucha ogromna co z cala stanowczoscia twierdzila ze jest Erickiem, Bezdomnym z Gor Kranca Swiata, glowe klanu Mahakamskiego, Bergala ktory w... o zgrozo TROLLA sie przemienil, spotkalem tez rekaw, od kurtki, zwykly polatany na lokciu, takze cos mieniace sie Gumgrinem, co wygladalo jak opakowanie od cukierka Halflingowego - sreberko zwyczajne, chmure co miast deszczu sypac zdania klecila, smokow wyjatkowo przyjaznie nastawionych cala gromade, parapet, co miast na oknie od deszczu chronic na spacer wyszedl i wraz z malina na piwo postanowil sie przejsc, drzwi skrzypiace okrutnie, ktore za przejscie przez siebie kazaly sobie placic... zadziwiony nieslychanie szybko umknolem przed tymi dziwami do Cechu, bowiem nieustannie czulem jak podgryzano mnie ze stron wszystkich. Stanolem przed lustrem. I niespodzianie, stalem tam Ja w calej okazalosci. Brzusio ten sam, ta sama kedzierzawa czupryna. Jak dobrze bylo znowu byc soba. Na ulicy wszystko rowniez wroiclo do normy. Uszczesliwiony ruszylem na poczte, aby przeczytac wreszcie list wspomniany. Ech.. co tu duzo mowic w polowie drogi mutacje powrocily. Coz pozostawalo poczac. Postanowilemm ze najlepiej bedzie zasnac a i po przebudzeniu moze fatalne zmiany przejda. *** REKLAMA *** Bez prowizji, nie jak kat Kupiec Lothtar - za pan brat, Posredniczyc on Ci bedzie Jesli sprzedac chesz cos w pedzie Kupisz MIESZEK, plecak, lampe Olej, worek i pochodnie, Da ci zawsze dobra rade Himgorowy Kupiec snadnie. Lothtar Himgor - oto chwat! Bez prowizji, nie jak kat, I za darmo, i nie chciwie, Ekwipunek Twoj w monety Zmieni predko i uczciwie! *** REKLAMA *** Obudzilem sie rano.. albo tez zostalem obudzony. Nie uwierzycie pewnie, ale we wlasnym lozu wyladowala na mnie zawartosc calego wiaderka wypelnionego po brzegi woda !!! Oszolomiony przyjmijmy lekko otworzylem usta chcac cos powiedzec, tylko po to aby kolejne wiaderko chlusnelo mnie w twarz niemal z wodospadu sila. Co dziwniejsze, mojemu koledze Cechowemu dzialaniom tym towarzyszyl usmiech, i okrzyk jakis dalece niezrozumialy ale brzmialo to jakos tak : - zminguz tynkus Niczym kura zmokniety zwloklem sie z loza. Dobrze ze chociaz posture mialem swoja, krasnoludzka. Ubralem przeto swieza toge i na poczte ruszylem. Po drodze patrze, lezy miecz. Rozejrzalem sie ino bacznie czy ktos nie zostawil. Na bron okiem rzucilem, ladny okaz. Dostane za nia i z 20 zlota ! Juz mialem podniesc gdy na rekojesci miecza dostrzeglem usmiech... miecz przemowil... - Witam Kupca. Ile jestem wart ? Moja glowa omal nie przywitala sie z brukiem ulicy Zamkowej. Dostrzeglem tez ze nie mam juz glowy... okazalo sie ze zostalem misiem. Pluszowym. Nieco tudnosci sprawialo mi poruszanie sie. Mialem przeto zamiar dojsc do Mahakamu, az pod gore Carbon. Wiele trudu kosztowala mnie droga do Masywu. Dosc ze powiedziec ze trafilem tam w koncu. Ale tam czekala juz na mnie niespodzianka. We snie mym zostalem przyjety do klanu Zhornfinth. Pas z duma zalozylem (choc na moim ciele trzymal sie slabo ) i dumnie nazwisko Redaktora Naczelnego przyjalem. Na poczcie Mahakamskiej spotkalem dziwe stworzenie. Bylo to cos, co przypominalo wlochata kulke. Posiadlalo lapki, smieszne lapki i krotkie nozki. I co najdziwniejsze, nibieskie oczy zdajace sie powiadac : "Nie zaczepiaj kochanej Arvenki ! " Zachwyt minal gdy stworzenie perfidnie i dotkliwie ugdyzlo mnie w kostke. Mnie jako pluszowego misia bolalo to dwakroc mocno. Nawet nie zdazylem oddac gdy Kuki ( bo tak odziwo przedstawilo sie stworzonko ) szybkim skokiem wprost do smietnika zniknal z mego pola widzenia. Wsciekly, pomny zemsty do Novigradu w droge powrotna ruszylem. Po drodze motylka pewnego spotkalem, w twierdzy zbojcow, ktory to okazal sie rownie zajadlym stworzeniem jak spotkany wczesniej KUKI. Juz niedaleko Novigradu wiedzialem ze dzieje sie cos dziwnego. Zza murow slyszalem przedziwne krzyki gawiedzi. Wszedlszy na plac Centralny zrozumialem w czym rzecz. Wszedzie dookola biegaly rozne rzeczy z wiadrami. Rwestes przy tym byl niesamowity a i walka o wiaderka zazarta. Bowiem kazdy chcial miec wiaderko, a deficyt byl na nie widocznie. W przelocie zobaczyl Mnie Pan Hunvert, wygladajacy zreszta jakos nieswojo... zadanie mi polecil. - Masz tu 100 zlotych monet, nakupuj wiaderek ile dasz rady uniesc. *** REKLAMA *** Jesli sprzedac masz zyczenie, Hunvert spelni Twe marzenie, Bo kamienie on skupuje! Jesli plecak pelen masz I kamienie sprzedac gnasz Do Hunverta pisz czym predzej! *** REKLAMA *** Tak tez uczynilem. Do Bissingen do sklepu z osobliwosciami sie udalem. Po drodze w Nuln zobaczylem jakies bandy dziwne ostroznie rzeklszy biegajace i siejace zarowno halas, smierc jak i gwalt wszedzie. Ukradkiem wymknolem sie i droga na wprost ruszylem. Jak sie okazalo sklepikarz wiaderek mial pokazny zapasik, dzieki czemu przynieciony do ziemi waga drewnianych pojemnikow dosc ociezale wracalem do Novigradu. No i wtedy sie zaczelo... gdy skonczyl sie deficyt na wiaderka lane swieto rozpoczelo sie na dobre. Woda chlustala zewszad i na wszystkie strony. Dziw tylko, ze w fontannie wciaz wody starczalo ale w koncu dobry to gnomi wynalazek, ta Novigradzka fontanna. Ja rowniez do czerady dolaczylem i swoje futerko brazowe lekko moczac w zabawie razno bralem udzial. Kiedy to nagle, niespodziewanie dzwiek jakis zaczal z mojej kieszeni dobywac ( tak tak, jako mis mialem kieszenie w ciele ). Mysle sobie ki czort. Ki diabel. Siegam do kieszeni i widze jakies stare odrapane pudelko. Czerwone z bazgrolami jakowymis. Gdy przyjzec sie lepiej pisane bylo na guzikach cos jakoby instrukcja obslugi.. wynikalo z niej abym rysunku z z napisem YES dotknol.. uczynilem z pewnym niepokojem co zawarte tam bylo. Sadzilem ze tego dnia juz nic mnie nie zaskoczy. Ale mylilem sie. Z pudelka dobiegal mnie glos !!! Zwyczajnie pudelko do mnie przemawialo !!! I co gorsza glosem przyjaciela mego !!! Uspokoilem sie na szczescie w pore. Urzadzenie to jak sie okazalo bylo ulepszona wersja golebia pocztowego. Bowiem dzieki niemu mozna bylo sie komunikowac od razu z podroznikami innymi. No bylo pewne ograniczenie. Takzwanego zasiegu. Ale czort jeden wie o co w tym tak na prawde chodzilo. Wlasciwie dlugo jeszcze mozna by rozprawiac o tym co stalo sie dnia tamtego w mojej glowie. * Byla mowa o golebiu pocztowym... ku zdumieniu wszystkich dnia onego miast golebi listy Smoki ogromne roznosily, ktore ladujac na ramieniu odbiorcy za kazdym razem spustoszenie niemale czynily. * Obskurne metalowe pojazdy sie pojawily. Bez zaprzegu warkot okropny z siebie wydajace. O tajemniczym oznaczeniu 125. Czyzby byla to cena podana w mithrylu za sztuke ? Dosc powiedziec ze smrodu przy poruszaniu ogromne ilosci produkowalo wiec nie wiem po co komu takiego zelastwa kupa. Konie lepsze znacznie ale moze sie myle. * Pojawily sie nowe formacje zbrojne Policja zwane. Mundury jakos okropnie skrojone niebieskie. Rangi tajemnicze no i co najwazniejsze palki jakies elastyczne, biale i gumowe. * Urzadzenia, ktore Truwerow zastepowac mogly. Pudla z ktorych na raz masa dzwiekow sie wydawala. Od okropnego lupania do spokojnego plum plum. Dodatkowo natezenie tej powiedzmy Muzyki mozna bylo regulowac zgodnie ze swoimi potrzebami. * Ubrania jakowes dziwne w paski.. zdalo sie ze im liczba blizsza trzem paskom tym lepiej. Tym wyzsza ranga tego kto one paski nosil... * Dziwaczne palki opalizujace zwane kijami bejsbolowymi bodajze. * Buty w przeroznych wesolych kolorach. Sam mialem okazje takie przywdziac i musze przyznac wyjatkowo wygodne. Lekkie, nie obcieraly a kazdy krok wydawal sie byc przyjemnoscia. Szkoda tylko ze moj egzemplarz pierwej ogr jakowys nosil.. wiec musialem bacznie uwazac aby krokow zbyt energicznie nie stawiac. * Dylizanse jakowes dziwaczne.... miast kol wielkie waly metalowe mialy. Widzialem raz jak akurat zajaczek droga przebiegal... * Na placu w Novigradzie stado losi swoja siedzibe obralo. Nie byly to jednak zwyczajne losie... dwu i trzy glowe, o rozowej siersci, pijane, same sie zabijajace, biegajace bez celu i o sciany sie rozbijajace. Pewnie wiele uszlo mej uwadze. Ale w koncu tak to w snach bywa. Nie wszystko sie pamieta. z tego co udalo mi sie zaslyszec rozne inne wspomnienia mieli inni podroznicy. W kazdym razie jedno jest pewne. Sen ten mialo wielu z Nas. Pozostaje sie zastanowic czy byl to dziki gon czy czarodziejskie jakies sprawy. Ja osobiscie nie wiem. Ale ciesze sie ze sen ten minal. Mam nadzieje bezpowrotnie. Sielimek Moris, Subiekt Cechu Kupcow Novigradzkich Redaktor Naczelny Arkadyjki