Historia Hufca (książka)

Z ArkadiaWiki
Wersja z dnia 22:04, 5 sty 2019 autorstwa Falerok (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Jump to navigation Jump to search
        Wszystko zaczelo sie na dlugo przed latami okreslanymi mianem "Wojen 
Polnocnych" - nazwali je tak nilfgaardzcy kronikarze... Wojny te prowadzily 
zjednoczone krolestwa polnocy, przeciw miazdzacej potedze Nilfgaardu, ktora
to potege wspomagaly dodatkowo wprowadzajace chaos i panike wsrod ludzi, 
partyzanckie akcje komand Scoia'tael... 
        Kiedy to starosta Mahakamu, Brouver Hoog posiadajacy naonczas 
absolutna wladze i uprawiajacy wlasna polityke, powolal pod zaciag regimenty 
ciezkozbrojnej piechoty krasnoludzkiej nazwane pozniej Mahakamskim Hufcem 
Ochotniczym. Dzieki jego wlasnie zdecydowanym akcjom wiekszosc krasnoludow 
zaczela odlaczac sie od elfow i nie wlaczyly juz wspolnie ze Scoia'tael. Byl 
to poniekad powod jaka mawiaja niektorzy, ustania pogromow i fiaska karnej 
ekspedycji na Mahakam... Takie to podobnoz - spolegliwosc w kontaktach z 
ludzmi -przyniosla tez nam owoce...
        Jednakze wiekszosc krasnoludow i gnomow woli uwazac, ze to wszystko 
gowno prawda... Bowiem w sprawie Wiewiorek staremu piernikowi nie szlo o zadna 
spolegliwosc, lecz o to, ze zbyt wielu mlodzikow rzucalo robote w kopalniach i 
kuzniach, przylaczajac sie do elfow, by w komandach zazyc swobody i meskiej 
przygody. Gdy zjawisko uroslo do rozmiarow problemu, Brouver Hoog wzial 
gowniarzy w twarde karby. Gdzies mial zabijanych przez Wiewiorki ludzi i 
bimbal sobie na represje, spadajace z tego tytulu na krasnoludy, w tym i na 
oslawione pogromy. Te ostatnie guzik go obchodzily, bo tych osiadlych w 
miastach uwazal za odszczepiencow. Co sie zas tyczylo zagrozenia w postaci 
karnych ekspedycji na Mahakam, to budzilo i budzi do dzis usmiech na twarzach 
mieszkancow Mahakamu. Nijakiego bowiem zagrozenia nie bylo i nie ma, bo zaden 
z krolow nie osmielilby sie ruszyc Mahakamu nawet palcem. Nawet 
Nilfgaardczycy, gdyby udalo im sie w koncu opanowac otaczajace masyw doliny, 
Mahakamu ruszyc sie nie osmiela...
        Albowiem Mahakam to stal! I to nie byle jaka! Tu jest wegiel, tu sa 
magnetytowe rudy, nieprzebrane poklady srebra, zlota, mithrylu oraz kamieni 
szlachetnych. Wszedzie indziej aby sama darniowka. Do tego dzieki 
zamieszkujacym tu gnomom jest i technika w Mahakamie - hutnictwo i metalurgia! 
Wielkie piece, nie jakies tam zasrane dymarki. Mloty wodne i parowe... Wszyscy 
o tym wiedza, ale nie wszyscy wiedza, ze Mahakam eksportuje stal. Do krolestw, 
ale i do Nilfgaardu rowniez... A jesli ich kto palcem tknie to zawsze moga, 
zniszczyc warsztaty i zalac kopalnie. A wowczas niech sie wszyscy bija, na 
debowe paly, krzemienie i osle szczeki. 
        W celu wlasnie obrony tychze walorow, jak i samych szlakow handlowych,
a ponadto by na powrot sciagnac rozrzuconych po swiecie ziomkow stworzono 
Ochotniczy Hufiec Mahakamu. Na wypadek gdyby jednak jakiemus szczegolnie 
krotkowzrocznemu wladcy, zachcialo sie zaatakowac Mahakam... Dumni synowie 
Mahakamu strzega pokoju na swych granicach, zycia ni krwi wlasnej nie 
szczedzac.
        Teraz kazdy mahakamczyk przyzna, ze choc troche rozpiera go duma, 
zesmy madrzejsi od pyszalkow elfow. Te bowiem przez pare setek lat udawaly,
ze ludzi wcale nie ma. W niebo patrzyly, kwiatki wachaly, a na widok czlowieka 
odwracaly wypacykowane oczka. A gdy sie okazalo, ze to nic nie daje, nagle 
ocknely sie i zlapaly za bron. Postanowily zabijac i dac sie pozabijac. A 
krasnoludy i gnomy? Mysmy sie przystosowali. Nie, nie dalismy sie 
podporzadkowac ludziom, niech sie to im nie marzy. To mysmy sobie ich 
podporzadkowali. Ekonomicznie i militarnie.
        W czas wojenny starosta Mahakamu Brouver Hoog, przyslal krolestwom 
polnocnym w sukurs regimenty Mahakamskiego Ochotniczego Hufu, zlozone z 
krasnoludow i gnomow, ktorych ludzie traktowali jak osobnikow obcej i gorszej 
rasy. Byli wiec posylani z najwredniejszymi zadaniami, na najgorsze odcinki. 
Tam skad sie nie wraca. Tam, dokad nie poslaloby sie ludzi! Wtedy to pod zlota 
choragwia ze skrzyzowanymi mlotami nie raz rozbrzmiewala slynna mahakamska 
piesn bojowa dobywajaca sie z tysiecy gardel:
                        
                        "Hoooouuuu! Hooouuu! Hou!
                        Czekajcie, klienty!
                        Wnet wam pojdzie w piety!
                        Rozleci sie ten burdel
                        Az po fundamenty!
                        Hoooouuuu! Hooouuu! Hou!"

        Piechocincy mahakamscy stawiali dzielnie czola najpierw pod 
Marandalem, obu bitwach o Sodden, a pozniej pod Mayena, Wyzima i nad Jaruga
- slowem wszedzie tam  kaj mozna bylo bic sie z nilfgaardzkim najezdnikiem  
z bronia w garsci. Na dodatek najwieksza slawa okryly sie regimenty 
mahakamskiej piechoty dowodzone przez pulkownika Barclaya Elsa, walczac 
wespol z kondotierskimi banderiami Wolnej Kompanii - Adama "Adieu" Pengratta,
Julii Abatemarco "Slodkiej Trzpiotki" i Lorenzo Molli w bitwie pod Brenna.
Dlugo by mowic o samej bitwie, wiec niech za wszystko starczy tych kilka
slow, ze ci co te bitwe widzieli i brali w niej udzial otwierali ze zdziwienia
szeroko oczy, bowiem bylo na co patrzec! Ciezko po latach byloby bowiem
uwierzyc w to co sie wtedy dzialo dookola i gdyby ktos mi o tym opowiadal, 
sam bym nie uwierzyl... Czworobok, dopadajac i odskakujac jak psy szarpiace 
wywijajacego kijem dziada, atakowali Nilfgaardzczycy. Dywizja "Ard Feainn",
dzieki wielkim sloncom na plaszczach niemozliwa do pomylenia z zadna inna. I
wtedy to pulkownik Barclay Els, otrzymal rozkaz przeslany przez korneta 
konetabla Natalisa by sie przeformowac, zwinac skrzydlo i wycofac nad Zloty
Staw i rzeczke Chotle, by wesprzec Bruggenczykow. Przez cala bowiem bitwe
tylko oni trwali pod naporem jak skala, otoczona zewszad przez rozszalale
morze wrogow. Otoczeny ze wszystkich stron kawaleria, szarpany, sieczony,
tluczony i dzgany... Mahakamski czworobok szedl... Szedl, rowno, zwarcie,
pawez przy pawezy. Szedl, depczac i przestepujac trupy, pchal przed soba 
konnice, pchal przed soba elitarna dywizje "Ard Feainn"... I szedl! 
        Nilfgardzczycy byli rownie mezni jak oni... Zadna ze stron nie miala 
sil, by byc mezna bardziej, ale zolnierze z Ochotniczego Hufca Mahakamu 
zdolali byc mezni o minute dluzej! Zlota choragiew z mlotami powiewala nad 
czarnym morzem otaczajacego ich, szturmujacego ze wszech stron Nilfgaardu. A 
mimo to, wlasnie oni wracali jednak w glorii i chwale! Choc podczas wojen 
szczedzono im wiwendy i odmawiano oprowiantowania, do dzis dnia zyja 
dostatnio, otoczeni zewszad powszechnym szacunkiem i uznaniem, a ich szeregi 
zasilane sa wciaz na nowo falami ochotnikow pragnacych zdobyc bogactwo i 
slawe, walczac ku chwale Mahakamu.


Dzieki opowiesciom zaslyszanym od pulkownika Barclaya Elsa, 
Zoltana Chivaya, Yarpena Zigrina i kapitana Denisa Cranmera 
oraz wielu innych...