Nil Desperandum
Niejeden żywot już końca się doczekał, niejedna wieś, miasto czy królestwa całe w popiół się zmieniły a on wciąż silny i waleczny swą powinnosc spelnia. Czarny Gryf. Sam niejedna kr ople krwi z siebie juz ulal, kazdy jego zolnierz purpurowa krwia swe zycie zdobi a on wciaz silny i waleczny. Czarny Gryf. Purpurowy sztandar wciaz glosno trzepocze, powiewa dumnie
i dac znaje oddzialom swym, ze to oni jego sila sa. Czarny Gryf. Kazdej bitwy jego skrzydla smierci krwawy los szykuja, dzien sa du oznajmiaja tym przeciw ktorym stanac musial, ty
m ktorzy wrota smierci ujrzec musza. Przeciw tym, ktrorzy zbyt dumni badz glupi byli by zaplacic wiecej. Czarny Gryf. Kazdej bitwy chusty kolorowe pola walki zdobia, krwia wlasna o zdabiaja by w chwale moc wciaz pod sztandarem sluzyc. Najmezniejsi, najlepiej wyszkoleni, ci ktorzy pewnie w wir walki ida, ci ktorzy nigdy nadziei nie traca, ktorzy nigdy powodu d o rozpaczy nie widza. Bitwy roznie koncza sie co wiemy, z tarcza wracaja zwyciezcy by na tarczach niesc tych co kostucha dopadla oczy im na wieki zamykajac. Lata pelne walk i smierc i, lata pelne zlota i chwaly. Poprzez sloneczne krainy Tilei, skaliste Gory Kranca Swiata az po Ziemie Czaszki, wszedzie tam purpura trzepocze jesli tylko znajdzie sie taki by mogl
jej uslugi wynajac. Nadszedl dzien gdy kolejny rozkaz ogloszono. Kolejny wymarsz by walczyc i zabijac, by wzbogacac sie i chwale zyskac. Droga az na kresy wschodnie prowadzila, na
same to pustkowia by tam chaos tepic i zgliszczy nawet nie zostawic. Dwa oddzialy wyruszyly, Alae Mortis przodem by zwiad sporzadzic, teren rozeznac i sile wrogich hord oszacowac a za nim Cruentis Fatum, oddzial najemnych skazancow ktorych zywot w wilgotnych lochach mogl sie toczyc miast posrod posoki ich wspoltowarzyszy. Na czele sam kapitan Tartagila stanal,
najmlodszy w historii Czarnego Gryfa dowodzacy Kompania. Droga dluga byla, Srebrny Szlak spokojny, prawie za spokojny niczym cisza przed burza Na miejscu zastali to czego sie spodz
iewano, siedliszcza zwierzoczlekow, przerosnietych trolli, bandy orkow i malo walecznych snotlingow. Walki trwaly, ciala monstrualnych istot slanialy sie jak drzewa na wyrabisku sci nane przez wprawnych drwali Wszystko bylo wkalkulowane, mogily zolnierzy Czarnego Gryfa takoz. Gdy czerwone slonce ku czerwonej ziemi sie schylalo, oddzialy u wrot Twierdzy Chaosu staly gotowe dokonczyc to co zaczeto, gotowe zarobic to co kontrakt przedstawial. Wszystko bylo wkalkulowane, wszystko przebiegalo szybko i sprawnie. Do czasu.. Sierzancie! Sierzanc ie! Wrzasnal ktorys z zolnierzy - patrzajcie tam na polnoc! Hordy! Cale hordy chaosnikow! Cale amie chaosu! Zblizaja sie! Jestesmy straceni! Czto wy delayete? Gawnojedy! A nu raz d iesiat prisiadkow! Rozkazal zaciekawiony sierzant Kielov. Rozejrzawszy sie po twarzach swych zolnierzy zrozumial, ze ich niepokoj nie wzial sie znikad. Znad choryzontu czarna jak n oc nadciagala armia sil chaosu, tenten kopyt mutantow stawal sie czescia wypalonego sloncem krajobrazu. Nie bylo odwrotu, wybor byl miedzy godna walka i smiercia badz tylko smiercia . Vy svoloczi, kak ya wam siejczias pizdulej dam! Wrzasnal Kielov na swych zolnierzy starajac sie ich zdyscyplinowac. Sytuacja w jakiej sie znalezli wymagala natychmiastowego meldun ku, natychmiastowej reakcji, sam Tartagila lekko sie zaniepokoil. Kapitanie! Kapitanie! Wrzasnal blady Riva z oddzialu skazancow, buntownik ktory sprzeciwil sie poprzedniemu dowodzt wu i wszczal bunt przeciw niemu. Znam te tereny - kontynuowal lekko zgrzytajac zebami. Tam na polnoc sa jeno wyjscia z pustkowi, jeno one odciete przez kurwiszcza. Tu zas, gdzie jes tesmy jest miejsce ktore moze nam pomoc! Musim jeno byc spieci, walczyc sprawnie i czasu nie trwonic! Mruzac oczy Riva czekal na decyzje kapitana Tartagili, tego ktory raz juz Riv ie zaufal pozwalajac mu wrocic do kompanii jako buntownik. Kontynuujcie Riva, ale predko jak juz sami zescie powiedzieli. Czasu nie mamy - burknal tresciwie Tartagila. Usmiechajac sie nieprzyjemnie kulawiec przedstawil sytuacje, > opisal Twierdze Chaosu i to co jak uwazal moze ich uratowac. Hmm... Dosc ryzykowne Riva, ale moze sie udac. Poruczniku Rob, kapit an skinal reka na malego wzrostem ale jakze walecznego halflinga, wydac rozkazy, formowac szyk i gotowac sie do szturmu na Twierdze! Musimy wedrzec sie do samego jej serca, musimy -
szepnal cicho sam do siebie Tartagila. Stojac miedzy mlotem jakim byla armia chaosu a kowadlem jakim zdawala sie byc Twierdza ruszyli. Ruszyli w jej wnetrze z nadzieja, bez rozpacz
y, pewni swych umiejetnosci i pewni swego dowodztwa. Zdeterminowani, nie do zatrzymania. Job twoju mac! Ni opierdalac! Most juze blisku! Ile tchu w piersi, ile glosu w gardle Kielo v zagrzewal do walki! Na ich drodze kurwiszcze krasnozwierze staly, zadne krwi i rozszarpanych cial monstrualne potwory. O ich instynkcie zabojcy gryfy na swej skorze sie przekonal y, niejeden z nich nie zareagowal w pore, tracac konczyne swa urwana sila uderzenia lap olbrzymich, badz zywot swoj wraz z glowa co toczac sie po ziemi koniec dni wyznaczyl. Parli n aprzod, zwarci, waleczni, pewni swego, cel byl blizej i blizej, z kazdym krokiem, z kazdym cieciem miecza, z kazda kropla krwi ulanej, z kazdym cialem wroga padajacym wprost na pysk . To co zobaczyli przerazilo ich. Wielka brama, kamienne monstrum > - Brama piekiel! Jak glosila legenda magiczne przejscie laczace sama Twierdze Chaosu z Bagnami Chaosu oddalonami
szmat drogi od samej twierdzy. Zewrzec szyk! Tarcza wyzej! Darly sie gardla dowodcow! Gryyyfyyyyyy! Ryczaly gardla najemnych zolnierzy! Jeno szarfy dawaly kolor temu ponuremu jak z
apomniany grobowiec miejscu. Strach, przerazenie, ale i nadzieja, brak zwatpienia pchal ich w przod, prosto na spotkanie z tym o czym jeno slyszeli, z tym co bylo ich ostatnia prze szkoda do wolnosci. Z upiorem Bramy Piekiel! Niewielu chce mowic o tym co wydarzylo sie dnia tego, niewielu chce pamietac to co zobaczyli, niewielu przezylo by moc opowiadac walecz nosc swych towarzyszy, to ze grupa i jednoscia uratowali nie siebie samych ale towarzyszy swych i zasady ktorym sluzyli. Najmezniejsi, ci ktorzy sie nie zlekli, ci ktorzy walczyli do konca choc szans nie widzieli nadzieji nie tracili, nie rozpaczali... Dla upamietnienia ich bohatersta, po owym wydarzeniu najmlodszy dowodzacy kompania Czarnego Gryfa kapitan Ta rtagila oddzial nowy utworzyl - Nil Desperandum co znaczy nie trac nadziei, nigdy nie ma powodu do rozpaczy. Pierwszym porucznikiem oddzialu Hathaldira Rive wyznaczyl jako tego ktor y walnie przyczynil sie do sukcesu. > Kulawiec sam, tak zwany przez zolnierzy, doczekal kolejnego awansu adiutantem kapitana zostajac. Jego zas zastepca inny dzielny wojak ostal, t akoz ten ktory czynny udzial dnia owego bral-Tungus Kielov.
Podpis: Rekrut Mytias z Temerii